Kategoria: wspomnienie

  • Asia, świadectwo przyjaźni

    Asia, świadectwo przyjaźni

    Droga Kasiu,

    Poznałam Asię w Instytucie św. Anzelma w Margaret (Margate ?) w październiku 2013. Nasze spotkanie było początkiem przyjaźni. Atmosfera i proces, który dokonywał się w każdej z nas w Instytucie zachęcał do głębokiej podróży wewnątrz siebie, dotknięcia tego wszystkiego co jest naszym życiem. Nasze dzielenia zawsze koncentrowały się na miłości do Jezusa i pragnieniu Jezusa. Żyć z Jezusem było sercem naszej przyjaźni, żyć dla Jezusa, pragnąć tylko Jezusa i wszystko czynić dla Jezusa.

    Asia miała niespotykany dar do niesamowitych spotkań z ludźmi. W każdym człowieku widziała Jezusa. Była głęboko uduchowiona i zawsze pragnęła jeszcze większej intymności z Jezusem, ukochanym Jej serca. Bardzo lubiła być mała siostrą Jezusa, opowiadać o zgromadzeniu i poszczególnych siostrach. Czyniła to z sympatią i ciepłym uczuciem, mówiła : ”Moja siostra…” z szerokim uśmiechem.

    Po czasie spędzonym w Instytucie byłyśmy w kontakcie mailowym lub przez skypa. Kilka dni przed pójściem Asi do szpitala musiałam udać się do moich sióstr w Zambii. Wysyłałam Asi codziennie wiadomości, a każdej nocy rozmawiałyśmy lub modliłyśmy się przez skypa . Powiedziałam że spotkam się z Nią zaraz po powrocie do Wielkiej Brytanii czyli 17 maja. Szybko jednak stało się jasne, że do tego spotkania nie dojdzie. Kilka dni przed śmiercią Asia zapytała czy będę mogła przybyć na Jej pogrzeb. Odpowiedziałam tak, jeśli będę w kraju. Zrozumiała. Ostatni raz rozmawiałyśmy sobotniej nocy 2 maja. Modliłyśmy się cicho, spytała ponownie kiedy wracam do Anglii…

    Pamiętam jak zostałaś regionalną Polski, modliłyśmy się z Asią przez wiele dni za Ciebie. To niebywałe błogosławieństwo, że mogłaś spędzić z Asią ostatnie godziny Jej życia. Jestem pewna, że Twoja obecność przyniosła Jej wiele ulgi i pokoju, trzymanie za rękę, mówienie z czułością i modlitwa z Nią i za Nią. Nawet jeśli Asia była nieprzytomna z pewnością czuła miłość Jezusa, którą z Nią dzieliłaś.

    Jest dla mnie bolesnym fakt, że wciąż jestem w Zambii i nie mogę przyjechać na pogrzeb, być razem z przyjaciółmi Asi, tymi którzy Ją znali i kochali. Chciałabym być z wami, z Asi rodziną, z Tobą Kasiu i innymi małymi siostrami by zaoferować swoje wsparcie, modlitwę, obecność. Będę z wami blisko zjednoczona w modlitwie w dniu pogrzebu.

    Asia żyła z tak wielką pasją, dzieląc się Jezusem ze wszystkimi których spotykała. To przywilej być obdarowanym Jej przyjaźnią. Czuję się bardzo zaszczycona, że zaufała mi dzieląc się tak wieloma doświadczeniami ze swojego życia. Dziękuję Bogu za ten szczególny dar jakim była kochana Asia w moim życiu. I za naszą świętą przyjaźń, której fundamentem jest Jezus.

    Znam Asię zaledwie od 2 lat, ale będę za Nią niewyobrażalnie tęsknić, pokazała mi jak żyć miłością do Jezusa, być wszystkim dla Niego. Wyobrażam sobie jak bardzo tęsknisz za droga Asią, czuję to razem z Tobą. Naszą radością jest że żyje w wieczności, w pokoju i miłości Jej Ukochanego.

    Jednoczę się z wami w jutrzejszym dniu pogrzebu,

    Pozdrawiam w Jezusie,

    Maria, siostra Najświętszych Serc Jezusa i Maryi

  • mała siostra Jezusa Viola

    mała siostra Jezusa Viola

    ASIU!

    mała siostro Jezusa

    serce szeroko otwarte

    pasjonujące Bogiem i drugim człowiekiem

    Nie żałowałaś czasu

    by wyjść naprzeciw

    zapoznać

    rozpoznać

    zagadać

    posłuchać

    zaśmiać się

    rozśmieszyć

    poklepać przyjaźnie po ramieniu

    przytulić jeśli trzeba

    iść w głąb

    dzielić wzajemnie tę głębię

    jak dzieli się radość

    jak dzieli się troskę

    zwrócić uwagę na dobro

    i rozbudzić zachwyt

    Po prostu być

    obecnym

    Obecnością

    Tego który zdobył twoje serce

    Pozwoliłaś się zdobyć

    dlatego Bóg z lekkością zdobywał w tobie innych

    Tak, lekkość i bliskość była twoją mocną stroną

    Tańcem i śpiewem

    zachęcałaś do uwielbienia

    Wolność

    była twoją pasją

    Duch wieje kędy chce

     nikt nie wie skąd przychodzi i dokąd podąża

    Śmiało idźmy do przodu

    Oto czynię wszystkie rzeczy nowe

    Czyż tego nie widzicie

    Już kiełkuje

    Ziarno wpadłszy w ziemię

    obumarło

    by przynieść plon obfity

    Dziękuję Asiu

  • kondolencje

    kondolencje

    do ms Kasi po śmierci ms Joanny

    (więcej…)
  • Tydzień paschalny w Irlandii po odejściu MSJ Asi do Pana

    Tydzień paschalny w Irlandii po odejściu MSJ Asi do Pana

    Wtorek, 5.05 –Wczoraj prosto z lotniska Catherine Helen i Michael przywieźli mnie do szpitala. Asia jeszcze żyła, choć nie była już przytomna. Ale podobno słyszała i czuła. Więc do niej mówiłam, trzymałam za rękę, modliłam się wezwaniami litanii do Serca PJ i Matki Bożej, które pamiętałam. Mogłam być przy niej 3h… Potem w ubraniach spałyśmy u Michaela i Angeli, niedaleko szpitala– by w każdej chwili móc pojechać.

    Dziś o 10h20 Asia odeszła do Pana. Zasnęła, przestała oddychać. Akurat na ten jej ostatni moment na tej ziemi weszłyśmy do sali. Płakałam, nie mogłam powstrzymać łez. Dzwoniłam do Gosi, jej siostry – płakałyśmy obie. Modlimy się potem dziesiątkiem różańca, modlitwą oddania i ofiarowania. Śpiewam przez łzy: „Memu Bogu Królowi…” Pamiętam dobrze ruchy Aśki, jak tańczyła przy tym…:)

    Jedziemy następnie do Bishposcourt. Małe siostry (Francuzka, Belgijka, Japonka i …jeszcze do niedawna Polka), których misją tu jest w szczególny sposób pojednanie i jedność, mieszkają na osiedlu podobnym trochę wyglądem i klimatem do naszego Machnowa – jest to osiedle kiedyś wojskowe, jednopiętrowe bloki, jedne podobny do drugiego, niedaleko są pasy startowe dla samolotów: teraz odbywają się tam rajdy samochodowe. Czeka na nas Claire-Gilen i Maria Fausta, która odbywa tam miesiąc modlitwy po swoim roku odnowy. Zaraz też zjawia się proboszcz McCloskey oraz Kieran (?) z zakładu pogrzebowego. Proboszcz Gerry ze łzami w oczach opowiada o ostatnim spotkaniu z Asią w szpitalu, 5 dni po rozpoczęciu przez nią hospitalizacji. Wnosiła miłość i światło. Była b. świadoma powagi swego stanu. Wiedziała, że umrze. Prosiła, by być pochowaną w Dunsford. Rodzina to wie i akceptuje. „Będą liczne powołania – owoce jej życia i śmierci. Asia codziennie modliła się o powołania z Irlandii”

    Całe popołudnie przychodzą ludzie z kondolencjami – i tak będzie aż do pogrzebu – do późnych godzin wieczornych. Dziś jest adoracja z ludźmi jak w każdy wtorek, jest ok 15 osób. Wychodzą po 22h i wtedy przygotowujemy śpiewy na liturgię pogrzebową.

    Środa, 6.05 – o 7h mam adorację. Czytam rozdział z Reguly o ostatecznym spotkaniu z Panem. Dzielę się z Helene-Renee. Mamy głębszą wymianę przy drzwiach. Jakim pocieszeniem jest nasza wiara, która nam mówi o komunii świętych: „Jedność tych, którzy są jeszcze w drodze z ich braćmi, którzy zasnęli w pokoju Chrystusa, nie przerywa się w żaden sposób; przeciwnie, wiara Kościoła mówi nam, że ta jednośc jest umocniona przez wymianę dóbr duchowych” (Lumen Gentium, nr 49) Czytam sms-y od sr Marii, Angielki, przyjaciółki Aśki z Marget, gdzie razem były przez 9 miesięcy na kursie formacyjnym w Anglii w 2014r. Przeżywa, że nie może być na pogrzebie, bo jest w Zambii. O 9h piękna jutrznia, z dzieleniem o Asi – i takie jeszcze będą do piątku. O 10h Eucharystia w Ardglass. Po niej z Helen jadę do Downpatrick zamówić wiązanki od nas i od rodziny. Po powrocie w domu jest proboszcz Gerry i jakiś ksiądz protestancki. Jemy kurczaka przygotowanego przez Derdrie, ex-małą siostrę O. Gerry zaczyna pisać kazanie na mszę pogrzebową Asi i będzie kontynuował przez następne dni. To człowiek b. spontaniczny, otwarty, wolny. Dzieli się z nami tym, co by chciał powiedzieć, pyta, słucha naszych uwag. Przyjeżdża następny ksiądz… Po obiedzie Claire zabiera mnie nad morze, 20 min pieszo od naszego domu. Jestem jej wdzięczna. Wieczorem przychodzi anglikański dziekan Henry, potem dwie anglikańskie pary i kilku katolików, naszych znajomych… W którymś momencie znajdujemy się nieplanowanie wszyscy w kaplicy, ok 10 osób – i zaczynamy się spontanicznie modlić razem, dziękując za dar życia Asi – tu to jest niespotykane, anglikanie i katolicy razem na modlitwie!…Ok 22h dzwoni o. Gerry – że szef Asi z Paddy`s Barn chce w niedzielę wydać przyjęcie po pogrzebie. Mówi, że zrobiłby to dla każdego z pracowników. Zamknie pub na ten czas… A więc rezygnujemy z miejsca, które przewidywałyśmy na stypę. W Paddy`s Barn będę nocować z rodziną Asi – Gabriel, szef, nie chce żadnych pieniędzy za to.

    Otrzymałam dużo maili od sióstr – że jest to jak zły sen, trudno uwierzyć…Tak, b. trudno…

    Czwartek, 7.05 – rano adoracja, śniadanie, jutrznia, Euch o 10h w Dunsford. Tam Asia będzie pochowana, na starym cmentarzu przy wejściu do kościoła. Cudem jakimś znajdują tam dla niej miejsce, zaraz przy wejściu do kościoła… Do południa wraz z siostrami z Belfastu układamy modlitwę wiernych. W międzyczasie przychodzą ludzie z jedzeniem i z kondolencjami. Również Elaine z sąsiedztwa: mówi, że zebrali pieniądze na wiązankę dla Asi. Wg sióstr jest to coś niezwykłego, że są w stanie sami się tak zorganizować.

    Na obiedzie jest nas 9 osób. Dzwoni Dorota, Polka z Belfastu, przyjaciółka naszej Iwony. Wiedziała o chorobie Asi z maila Iwony. Ponieważ pracuje w szpitalu, w którym ostatnio leżała Aśka, akurat we wtorek 5.05 po dyżurze nocnym, poszła, by ją odwiedzić. Nie wiedziała, że jest już w tak ciężkim stanie. Pielęgniarka wpuściła ją bez problemu. Było to na godzinę przed śmiercią Aśki. Jedyne, co Dorocie przyszło na myśl, to odmówić na głos ps 23, Pan jest moim Pasterzem. Co ciekawe, o. Gerry poprzedniego dnia, widząc ciężki stan Aśki, powiedział do niej: „Asia, Dobry Pasterz cię woła, nie bój się i wracaj w pokoju do domu!” Następnie Dorota idzie zawiadomić kapelana i dzięki temu ostatnie pół godziny przed śmiercią modli się przy niej siostra z duszpasterstwa szpitalnego… Dorota oferuje swoją pomoc i zgadza się być tłumaczem dla rodziny.

    Zaraz potem przychodzi Thierry z Mustard Seed (to dom spotkań i nazwa grupy AA) montować stelaż na polską flagę nad wejściem do nas. „ Byłem sportowcem, uprawiałem boks w drużynie narodowej, Asia też pływała, była sportowcem w drużynie narodowej. Flaga jest dla nas b. istotna”. Harry i jego żona z Mustard Seed przynoszą oprawione w ramkę zdjęcie Asi – poniesie je mały Tony w procesji darów. Jestem zaskoczona, że wszystkie właściwie inicjatywy pochodzą od ludzi, my nie musimy niczego za bardzo organizować, oni myślą i realizują…! Wieczorem próba śpiewu. Jestem wzruszona pięknem wybranych śpiewów, Asia nie mogłaby sobie wyobrazić ani wymyślić piękniejszej oprawy muzycznej…! W dodatku są to pieśni, które na pewno w grupie modlitewnej śpiewała, znane jej…

    Tej i następnej nocy nocuję w Mustard Seed wraz z Marianną. Dzięki temu poznaję ten wspaniały dom, centrum grupy AA tutaj.

    Piątek, 8.05 – jak zwykle Jutrznia o 9h. Z Catherine Helen przygotowujemy słowo powitania na Eucharystię w niedzielę. Razem też wszystkie rozmawiamy, co jeszcze trzeba przewidzieć i przygotować. Od strony jedzenia czy kuchni – od momentu choroby Asi to ludzie nam gotują. Również o przyjęcie po pogrzebie troszczą się dwie panie, które chciały to robić. Przeglądamy też do południa rzeczy Aśki z Catherine Helen. Po 12h przychodzi pan z zakładu pogrzebowego. Zgadza się zrobić okładkę po polsku na 10 egzemplarzy. Ustalamy też, że na tej okładce będzie zdjęcie Asi w chustce, a na innej bez. Ktoś przynosi na obiad pyszną zupę gulaszową. Wciąż ktoś wchodzi i wychodzi. Ok 15h Thierry przychodzi wieszać flagę. Robię mu kilka zdjęć przy tej czynności. Ciało Aśki przywożą ok 17h. Trochę mam emocji przed tym spotkaniem z nią już w trumnie. Uświadamiam sobie, że to w moim życiu pierwsza tak bliska osoba umarła… Czuję ją b. obecną w tych dniach. Jestem wdzięczna, że Helene i Emiko zakładają jej chustkę, że nie muszę tego robić ja… Miałyśmy mieć godzinę przy Asi same, między nami, ale ludzie przyszli już ok 16h i czekali, więc od początku byliśmy razem. Proboszcz też przyszedł, poprowadził pierwsze modlitwy, różaniec… O. Gerry był zresztą cały czas b. uważny i obecny, często przychodził do nas w tych dniach…Ludzie wchodzą, wychodzą, wielu widzę po raz pierwszy!.. Jest nas ciągle dużo. O 21h nieoczekiwanie w czasie modlitwy przyjeżdża biskup Noel, ordynariusz Belfastu. Po krótkiej modlitwie przy trumnie siada wraz z nami i naszymi sąsiadami i rozmawia, w wielkiej prostocie.. Jest u nas po raz pierwszy. Aśka w lutym mu powiedziała: Ojciec musi do nas przyjechać… Zostaje z nami ponad godzinę. Potem wszystkie się rozchodzimy, zostawiamy Asię w kaplicy – jutrzejszy dzień będzie dłuższy, trzeba być rozsądnym.:)

    Sobota, 9.05. – Rano Eucharystia z o. Peterem w uroczym kościółku, zgubionym wśród zielonych wzgórz. Ks. Peter zapłacił Aśce prawo jazdy. Po powrocie jesteśmy jak codziennie wciągnięte w wir wizyt, z naszego osiedla, Belfastu, a nawet z Dublina (3h autem!) – kilka osób z Fraterni świeckiej Jesus-Caritas. Ok. 15h ks. Adrian Eastwood, kapelan szpitalny, który był już u nas kilka godzin, zapragnął odprawić mszę św przy trumnie Asi. Zrobił to z dużym wyczuciem i współczuciem. Rodzina Asi i ms Agata przyjeżdżają dopiero o 21h30 na lotnisko. Wyjeżdżam po nich z Jackiem. Przeczuwam, ze będzie to dla nich trudny moment, ten pierwszy moment ujrzenia Asi w trumnie…i obawiam się tego.. We fraterni jesteśmy ok 23h. Kaplica pełna sąsiadów, czeka tez proboszcz, o. Gerry. Mama jest dzielna. Gosia też. Aneta po 10 latach poszła do spowiedzi. Staszek nie chce wejść do kaplicy i nie wejdzie do niej, póki jest trumna otwarta – chce Aśkę zapamiętać taka jaka była za życia – i ja go dobrze w tym rozumiem. Odmawiamy dziesiątkę różańca, coś jemy, pijemy… Do Paddy`s Barn, gdzie nocuję razem z rodziną (to pub i hotelik, w którym Asia pracowała) dojeżdżamy ok 23h. Szef Aśki, Gabriel, pan ok 60-stki, jest b.miły. Podobno odwiedzał Aśkę codziennie w szpitalu. Po północy rozmawiam jeszcze ze Staszkiem, który próbuje jakoś to wszystko strawić. Idziemy spać ok 2h.

    Niedziela 10.05 – Dzień wypełniony chwałą Pana i jakąś wewnętrzną radością z bycia zbawionymi. Przed zamknięciem trumny odmawiamy różaniec po polsku i angielsku, przeplatany śpiewami w obu językach. Trumnę wynoszą 4 mężczyźni, między innymi Staszek, szwagier Aśki i ci, którzy ją znali – taki zwyczaj. Samochody jadą w kolumnie za samochodem z trumną, wg ustalonego porządku, najpierw rodzina. Piękna, podniosła Eucharystia; II czytanie, psalm i modlitwa wiernych są po polsku. Chór, do którego należała Aśka, śpiewał naprawdę na poziomie. Kazanie o. Gerrego było pełne Ducha, skupiało się wokół owoców tej nagłej śmierci. Po Komunii św ks Gerry zaprasza nas, małe siostry, do odmówienia modlitwy ofiarowania przy trumnie Asi. To był dla mnie mocny moment. Przed rozesłaniem parę ciepłych słów wygłasza jeszcze przyjaciel wspólnoty i spowiednik Aśki, o. Gerry Reynolds z Belfastu, 80-letni redemptorysta, człowiek wielkiego ducha. Mówi prosto, trochę o swojej więzi z siostrami, o Fraterni kapłańskiej i o Asi, o prostym jej życiu, które wypełnione było obecnością chwały Pana i uobecnianiem Jej wobec ludzi. Na koniec wzruszył się, głos mu się załamał, kiedy mówił: „Myślę, że wyrażę uczucia wielu z was tym, co powiem teraz do Asi: Asia, bardzo cię kochałem!”. Po Eucharystii pojechaliśmy na cmentarz w Dunsford. Na cmentarzu po modlitwach i hymnie do Matki Bożej z Dunsford, który brzmi jak stara angielska ballada, Staszek dziękuje wszystkim, a Gosia (siostra Asi) prosi o opiekę nad grobem. Na koniec śpiewamy „ Niebo to najwspanialsze z miejsc” w obu językach, klaszcząc w ręce. Przyjęcie w Paddy`s Barn trwa do 20h. Posiłek jest przeplatany dzieleniem wspomnień o Asi tych, którzy tego pragną.

    Poniedziałek, 11.05 Przy śniadaniu w Paddy`s Barn, rodzina i ja, rozmawiamy o wyborach w Polsce i że prowadzi Duda. Aneta oznajmia ,że miała rano telefon: ma iść na rozmowę o pracę w czwartek; uważa sama, że to musi być robota Aśki, bo od kilku lat nikt nie odpowiadał na jej CV. Następnie jedziemy na 10h na mszę św w Ardglass i następnie na grób Asi. Wszędzie wozi nas niezmordowanie Jack, najwidoczniej dumny, że został wybrany do oddania tej przysługi rodzinie Asi. Jak większość panów z Mustard Seed, Jack nie ma zębów, ale ma ogromną godność i wrażliwość. Sam stracił żonę 20 lat temu (miała też 50 lat, jak Asia), w 10 tygodni zabrał ją nowotwór.

    Na cmentarzu jest już kilka osób. Jest też brat Thierr`ego, Peter, który w nocy wrócił z Medjugorje i przywiózł stamtąd na grób Aśki pozłacaną figurkę Maryi, którą umieszcza na jej grobie pośród kwiatów. Mamie bardzo się podoba. Thierry spontanicznie intonuje: „ Heaven is a wonderful place” ( Niebo to najwspanialsze z miejsc)- śpiewamy tą starą piosenkę od soboty, Gosia pamięta, że Aśka ją śpiewała w domu. Następnie odmawiamy koronkę do Miłosierdzia Bożego.

    Jedziemy do fraterni. Ciasta, herbata, zupa. Razem z rodziną przeglądamy rzeczy Asi. Staszek idzie sam nad morze. Przyjeżdża Michael z żoną z Belfastu – ten, który b.dużo siostrom pomaga w załatwianiu spraw urzędowych. W nocy przygotował prezentację z pogrzebu Aśki z podkładem muzycznym. Jack zabiera na wycieczkę do Downpatrick Mariannę, Kaśkę, Pavlę i Agatę. Ja z Gosią, Anetą, Pavla i Kaśką idziemy po południu nad morze. Spotykamy Staszka, który jest tam już ze 3h, a również o. Gerre`go, proboszcza, który uprawia jogging! Mówi nam, że jutro rano chce odprawić w Dunsford mszę św za Asię i wszystkich, którzy jej pomogli w tych ostatnich tygodniach życia. Prosi, by przynieść gitarę i śpiewać po polsku. Jest świadomy, że to będzie dzień odjazdu rodziny. Pogoda jest piękna – słońce, ciepło.

    Wracamy. Willy z Rosie przynoszą znicze, które nie wiem, jak zdobyli ( tam nie ma tego zwyczaju palenia zniczy). Wracając wieczorem do Paddy`s Barn zwiedzamy kościółek św Patryka, b. stary i zabytkowy. Do późna w nocy siedzę ze Staszkiem w prywarnej kuchni Gabriela (szefa), którą nam udostępnił. Przychodzi Gosia, i co jakiś czas też Gabriel. Przynosi w którymś momencie parę powiększonych zdjęć Asi z pracy w pubie – dla rodziny… Przynosi tez ciasta, choć dojadamy jeszcze tartę z jabłkami, którą przygotował dla nas w pierwszy dzień.

    Wtorek, 12.05 – msza św w Dunsford rano. Agata ze Staszkiem z pomocą ms Emiko sadzą w ogrodzie krzew białej róży, którą ktoś z przyjaciół przyniósł, na pamiątkę Asi. Zanim opuszczamy fraternię, przyjeżdża o. Gerry proboszcz, by się z nami pomodlić i pożegnać. Ciężko wyjeżdżać…. Szczerze mówiąc zastanawiam się, i jakby dotykam udziału Aśki w moim (naszym) przeżywaniu tego tygodnia. To było jak jedno niekończące się święto (nawet kapłani mieli w czasie liturgii pogrzebowej białe szaty!!!). – we wspaniałej scenerii irlandzkiej przyrody. Tak tez sobie myślę, że tym naszym świętowaniem, tą wiarą w komunię/obcowanie świętych zadajemy kłam nicości i twierdzeniu, że jedyną reakcją na śmierć jest smutek i rozpacz, bo wszystko się kończy. Przeżywam tu coś z tego, czego doświadczyłam w czasie Eucharystii neokatechumenalnej kilka tygodni temu: nie zaprzeczając bólowo istnienia i nazywając po imieniu trud życia i jego problemy, nie zostajemy na tym – następuje po Komunii taniec na cześć Zmartwychwstałego Pana, zwycięzcy śmierci, śpiew uwielbienia. Zło śmierci, ból rozstania, ciężar konfliktów nie mają ostatniego słowa!

    Kiedy słońce ukaże się temu, który do tej pory pozostawał w ciemnościach, to otrzymuje światło dla swoich cielesnych oczu i wyraźnie widzi to, czego przedtem nie dostrzegał. Podobnie i ten, który został uznany godnym daru Ducha Świętego, zostaje oświecony na duszy i wyniesiony ponad to, co ludzkie, widzi to, co dotąd było mu nieznane” (św. Cyryl Jerozolimski, Godz. Czytań, pon VII tyg wielkanocnego)

    Z wdzięcznością, że mogłam tam być, dotknąć, doświadczyć

    Ms Kasia Anna

    (fotografia: Olszyn pod Częstochową)

  • Homilia pogrzebowa ks. Gerarda McCloskey

    Homilia pogrzebowa ks. Gerarda McCloskey

    Świętej Pamięci mała siostra Jezusa Asia.

    Mam świadomość tego, że mówię w imieniu wielu osób dla których wydarzenia ostatnich 6 tygodni były bardzo trudne, to jest od czasu kiedy mała siostra Jezusa Asia zaczęła okazywać oznaki tego, że jest chora.

    Małe siostry z Bishopscourt (włącznie z Asią) uczestniczyły rano 25 marca w Święto Zwiastowania Pańskiego w tym oto kościele we Mszy św., w której świętowaliśmy Złoty Jubileusz małej siostry Claire. Świętowanie potem przeniosło się do Bishopscourt. Następnego dnia Asia poczuła się źle, potem zaczęły się badania, ostatecznie została przyjęta do szpitala, a 16 kwietnia postawiono diagnozę… śmiertelny nowotwór.

    Sama Asia, jak również i my myśleliśmy, że przy pomocy leczenia chemioterapią będzie miała jeszcze kilka miesięcy życia, ale Pan miał inne plany… W ciągu trzech tygodni powołał ją do siebie, w ostatni wtorek dokładnie o 10:15 rano, 5 maja.

    Tak namacalne jest poczucie żałoby i szoku w jej rodzinie, we wspólnocie Małych Sióstr w Bishopscourt i w innych krajach świata, a także we wspólnocie parafialnej Dunsford i Ardglass i przyjaciół z różnych stron. Asia miała tylko 50 lat, jeszcze było tak wiele przed nią…

    Jej mama i siostry powiedziały mi, że nazwisko Asi, a także jej przydomek znaczy po polsku „miś” (ang. Teddy bear). I ona naprawdę była jak taki miś, miała szeroko otwarte ramiona, rozświecała miejsca, do których wchodziła, wypełniała je radością i śmiechem… Jak to możliwe, że jako najmłodszy członek wspólnoty została nam zabrana w tak krótkim czasie, niewystarczającym, aby nawet zdążyć się pożegnać?

    W irlandzkiej tradycji pogrzeb odbywa się trzeciego dnia po śmierci, ale z powodu wielu przyczyn musieliśmy poczekać do dzisiaj. Minęło więcej niż pięć dni od jej śmierci, ale gdy o tym myślę, widzę, że Bóg dał nam te dni, abyśmy zobaczyli owoce Jego łaski… Dał nam ten czas na refleksje, aby zobaczyć jak wiele dobra wypłynęło z odejścia Asi.

    Aby to lepiej zrozumieć, chciałbym podzielić się chociaż niewielką wiedzą jaką mam o małych siostrach, dlaczego zostały one powołane. Jak to się stało? Ich cel jest bardzo prosty: żyć pomiędzy ludźmi. Ich powołaniem jest przyjaźń, w centrum jest Adoracja Pana Jezusa w Eucharystii. W duchowości błogosławionego Karola de Foucauld, Pan daje im łaskę kochania ludzi takimi jakimi są, zaprzyjaźniania się z nimi w ich smutkach i radościach. Nasze dzisiejsze czytania ze Słowa Bożego są tak bardzo odpowiednie i bardzo dobrze podsumowują ich charyzmat czy obdarowanie.

    Święty Piotr w pierwszym czytaniu zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, że Boży plan zbawienia nie ogranicza się tylko do Żydów. „Przekonuje się, że Bóg naprawdę nie ma względu na osoby, ale w każdym narodzie miły jest Mu ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie” (Dz. 10.34-35).

    Święty Jan (1 J 4.7) w drugim czytaniu rozwija to dalej i mówi zwięźle: „Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga, a każdy kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga, bo Bóg jest miłością.”

    Male siostry odpowiadają na to wezwanie do niesienia Bożej miłości przez to, że świadomie wybierają, aby żyć na marginesie, pośród ubogich, pośród Anoim co po hebrajsku oznacza Boży mały lud, więc nasze siostry, ponieważ one same są małe, łatwo się utożsamiają z tymi najmniejszymi. Mieszkają one w naszej parafii przez około 20 lat. Ich służba przyjaźni i pojednania, przygarniania i budowania więzi pomiędzy ludźmi z różnych środowisk i wyznań, czynią one to tak pokornie, że nawet nie zdajemy sobie sprawy jak wspaniałe i znaczące jest ich dzieło.

    W 12 rozdziale ewangelii Świętego Jana są słowa, że jeśli ziarno nie upadnie na ziemie i nie obumrze, to pozostanie tylko pojedynczym ziarnem, ale jeśli obumrze to przyniesie bogate żniwo. I my widzimy w tych ostatnich dniach jak wielkie żniwo wyniknęło, na wiele sposobów ze śmierci Asi.

    W dniu jej śmierci byliśmy tak bardzo zaszokowani i smutni, ale przypomniały mi się słowa Jezusa, które powiedział do swoich uczniów w noc przed swoja śmiercią będziecie się smucić, ale wasz smutek zamieni się w radość… Jezus mówi tu o radości, która przyniesie Jego zmartwychwstanie. Więc i ja w tych dniach zauważyłem pięknego ducha radości w domu małych sióstr, kiedy ludzie którzy znali Asię i których ona dotykała, gromadzili się pełni wdzięczności za jej miłość dla nich i aby wyrazić swoje współczucie wobec sióstr. Osoby z różnych środowisk, tradycji i wyznań, które nie znały siebie wcześniej, ale poprzez spotkanie w tych dniach w domu sióstr, poprzez czuwanie przy ciele Asi, rozmowy i wspólne modlitwy… tak jakby Asia przedstawiała ich sobie nawzajem, kontynuując dzieło pojednania.

    Żniwo, to kontynuuje się także w inny sposób. Jak mi powiedziała siostra Kasia Anna, przełożona regionalna z Polski, dwa dni po śmierci Asi, pewna młoda kobieta, która zastanawiała się nad wstąpieniem do małych sióstr, napisała do niej: „Wiem teraz na pewno że Pan powołuje mnie, abym została mała siostrą. Chcę do was się przyłączyć najszybciej jak tylko będę mogła”.

    Historia powołania Asi i tego jak wstąpiła do zakonu jest fascynująca. Jako nastolatka miała osiągnięcia w sporcie, jako uprawiająca rzut kulą i jako członek polskiej drużyny narodowej w pływaniu, ale już w tym czasie Pan formował ją i przyciągał do Siebie. Na spotkaniu modlitewnym miała doświadczenie, w którym odczuła, że ma wybrać albo karierę pływaczki, albo życie jedynie dla Jezusa. Wybrała to drugie wstąpiła 23 lata temu do małych sióstr. Ostatnie osiem lat przebywała w Polsce, potem miała przerwę na studia w Stanach Zjednoczonych. Kiedy wracała stamtąd, w drodze z Chicago do Rzymu (aby tam otrzymać następne posłanie) zatrzymała się na kilka godzin w Dublinie, odczuła głębokie „pociągniecie” do naszego kraju i kiedy siostra przełożona zasugerowała, aby tu przyjechała, ona była pewna, że Pan powołuje ją właśnie tutaj.

    Asia uważała, że jej lata w Irlandii, były najszczęśliwsze w jej życiu. Powiedziała do swej siostry Gosi w zeszłym roku: „Wiesz, ja się urodziłam po to, by żyć w Irlandii.” My mieliśmy przywilej, że ją spotkaliśmy i jesteśmy wdzięczni Bogu za łaskę, że mogliśmy doświadczyć radości jaka z niej tryskała.

    Czyż nie widzimy dobra jakie wyniknęło i będzie nadal płynąć jako rezultat jej śmierci? Czyż nie widzimy, że jej śmierć pozwala nam zdać sobie na nowa sprawę z tego, że Pan woła nas abyśmy w prosty sposób odnowili przyjaźń. A ponad wszystko abyśmy nieśli radość. „Miłujcie się wzajemnie, tak jak ja was umiłowałem.. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby wasza radość była pełna.”

    Nasza modlitwa dzisiejszego popołudnia, niech będzie zaniesiona w ten sposób: Asia z całego serca dała siebie Jezusowi jako Jego mała siostra i pozwoliła jemu, aby użył ją w dziele miłości i przyjaźni, i teraz On sprawi, że jej radość jest pełna.

    o Gerry McCloskey — proboszcz

    Eucharystia w kościele św. Mikołaja w Ardglass, 10.05.2015 r.