1991 nowicjat

10 marca 1991 r. rozpoczęła nowicjat.

…wraz z czterema M.S. 10 marca rozpoczęłyśmy nowicjat. To taki czas narzeczeństwa z Panem Jezusem, codziennie mamy czas na spotkanie i więcej czasu na modlitwę. Od 10 marca chodzę też w habicie, to coś nowego dla mnie, ale nawet nie myślałam, że tak się będę dobrze w nim czuła. Zresztą jest bardzo prosty i niebieski, taki radosny.

Miśka

list do Brygidy

Nowicjat to czas inicjacji życia zakonnego i intensywnego rozeznawania. Jest przeżywany w warunkach odpowiednich do otwarcia się na głębokie doświadczenie duchowe w podążaniu śladami Jezusa z Nazaretu. Otrzymujemy wszystko to, co potrzebne, aby wzrastać w życiu duchowym, poznawać siebie, pogłębiać znaczenie ślubów ubóstwa, czystości i posłuszeństwa. Jest to uprzywilejowany czas, aby coraz bardziej odkrywać ducha Fraterni, a także paradoksy, przed którymi staje mała siostra w ciągu swojego życia. Jest to również pierwsze „laboratorium” życia wspólnotowego, w którym uczymy się podejmowania dialogu w obliczu naszej różnorodności i doświadczamy międzynarodowego wymiaru naszego życia, który jest istotną częścią powołania małej siostry

male-siostry-jezusa.org
kwiecień 1991 Częstochowa

W marcu 1992 roku z siostrami z nowicjatu udała się autostopem do Rzymu do domu generalnego Tre Fontane. Tam spędziła Święta Wielkanocne (19.04)

Nowicjat w Częstochowie i Zielonce

(…) Już 2 miesiące jestem w nowej rzeczywistości. Trudno powiedzieć co konkretnie robię, bo codziennie prawie coś innego dość często jeżdżę do Warszawy załatwiać różne sprawy. Wiesz, Zielonka to nasz dom regionalny. (…) Przyjeżdżają też dziewczyny pytać i zobaczyć jak żyjemy. Przez 3 tygodnie w maju i czerwcu pracowałam też po południu jako sprzątaczka w szkole. Bardzo się cieszyłam z tego faktu. Głównie z kontaktu z ludźmi. Moje panie były świetne. Jeszcze raz przekonałam się, jak bardzo potrzebna jest taka forma obecności Kościoła pośród nich, jako ktoś z nich. (…)

No cóż teraz są wakacje, ale od września ktoś z nas podejmie tę pracę, nie wiadomo czy ja czy ktoś inny. Mamy też MS Krystynę, która jest sparaliżowana i wymaga ciągłej opieki. Ja co dzień robię jej gimnastykę chorej strony. Gdy jest ciepło wysadzam na wózek i idę na spacer, by trochę pooddychała świeżym powietrzem. W ogóle życie tak szybko płynie. (…)

Miśka

18.07.1992, Zielonka, list do Brygidy

komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *